aaa4
Doł±czył: 28 Kwi 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 15:22, 09 Kwi 2018 Temat postu: temat |
|
|
-Karaluchy. Eve zawsze nazywa je prusakami.
-O! Myslalam, ze ma na mysli ludzi. Przeczytam to jeszcze raz: "...przybysza. Chcialbym, zeby wszystkie zdechly w meczarniach, ale chyba nic z tego.
Jesli moje listy beda przychodzily z opoznieniem, nie niepokojcie sie. Poczta panstwowa istnieje w Polanie dopiero od trzech lat - Polana zywi historyczna niechec do robienia czegokolwiek, co robia inne prowincje - i jestem pewien, ze jest tak powolna i zawodna, jak tylko moglby sobie zyczyc kazdy cenzor. Prawdopodobnie w przedswiateczny tydzien pojedziemy z Agostinem dylizansem do Krasnoy i kiedy bede na Mallenastrada, moje listy znow zaczna przychodzic regularnie. A co wiecej, bede oczekiwal listow od was. Nie mialem zadnej wiadomosci, od kiedy wyjechalem do Esten (wcale nie oskarzam, tylko ubolewam) i czuje sie, jakbym dotarl do bieguna polnocnego Ziemi".
-Pisalismy do niego na kazdy dylizans - wtracila Laura. - Nie cierpie tej Polany, dlaczego musial pojechac wlasnie tam?
-"...bieguna polnocnego Ziemi. Wiedzac jednak, jak wiernie do mnie piszecie, jestem spokojny, ze kiedy wroce do Krasnoy, zastane cala paczke listow od Was.
Nie mam wam wiele wiecej do powiedzenia poza tym, co napisalem w ostatnim liscie. Prosze, dajcie mi znac, czy dociera do was <<Bellerofon>>. Dwaj chlopcy zajmujacy sie wysylka sa jeszcze bardzo niedoswiadczeni, a kiedy wyjezdzalem z Krasnoy, mieli straszny balagan. Jesli go nie dostajecie regularnie, a jestescie nim zainteresowani, to osobiscie dopilnuje, zeby egzemplarz dla was znalazl sie w dylizansie. W grudniowym numerze zaczyna sie nowa powiesc Karantaya. Mowi, a ja jestem sklonny mu wierzyc, ze nie bedzie tak dobra jak Mlody Liyve. Nie mozna spodziewac sie szybko nastepnego takiego dziela jak to, nawet od Karantaya. Chyba nie mozna sie cofnac albo jeszcze raz zrobic tego samego.
Kochana matko i ojcze, moja kochana siostro, moje serce jest jak zawsze przy Was. Prosze przekazac wyrazy milosci wujowi i ciotce, hrabiemu Orlantowi, wszystkim mieszkajacym nad jeziorem. Jesli ten list bedzie ostatni, jaki dotrze do was przed Bozym Narodzeniem, to niech przekaze wam moje serdeczne zyczenia na nowy rok i na zawsze. Wasz kochajacy syn, Itale Sorde".
Kiedy Piera czytala ostatni akapit, zaczely ja szczypac i palic oczy. Przeczytala go jeszcze raz, niebezpieczna chwila minela.
-Jego pismo troche sie zmienilo - zauwazyla.
-To pewnie zle pioro.
-Inaczej sie podpisuje. Sjest mniej ozdobne.
-List nie jest zbyt wesoly - powiedziala ze smutkiem Laura. - Wlasciwie nic nie mowi. Poza tym, ze teskni za domem.
-Nic takiego nie napisal - rzekla stanowczym tonem Piera.
-Oczywiscie, ze napisal. Ojej! Mama martwi sie o niego od kilku tygodni, a to wcale jej nie pocieszy, jedna strona i zadnych wiadomosci. Zastanawiam sie, czy z powodu cenzorow, czy moze nie chce sprawiac wrazenia nieszczesliwego, mimo ze nim jest?
Piera pochylila glowe, jakby powtornie czytala jakis fragment listu.
-Co on mowil - zapytala w koncu - to znaczy, co napisal po pobycie w Aisnar w kwietniu zeszlego roku?
-Chyba ci powiedzialam, prawda? Nie mogl napisac wiele, bo go prosilas, zeby nie wspominal o twoich zareczynach - wyjasnilas to pozniej. Wiem, ze napisalam do ciebie, ze on napisal, ze wygladalas bardzo ladnie. Czy wlasnie to chcialas uslyszec jeszcze raz?
-Nie. Myslalam tylko... Nie ja powinnam sie z nim zobaczyc. Powinnas byc ty albo twoja matka. Wszystko wychodzi tak glupio!
-Wystarczy, ze widziala go ktoras z nas.
-Ale to byla naprawde glupia [link widoczny dla zalogowanych]
rozmowa. Nie mowilam ci o niej. Nie wiedzielismy, co powiedziec. I on wygladal inaczej, wlasciwie sie nie zmienil, tylko wygladal zupelnie inaczej, jak mezczyzna, a przeciez kiedy bylismy tu wszyscy razem, byl tylko chlopcem. I powiedzial, ze pewnie sie juz nie spotkamy, ze gdybysmy sie jednak spotkali, nic by to nie znaczylo, zupelnie jakby spotkali sie i rozstali ludzie, ktorzy nic o sobie nie wiedza, i ze zadne z nas, on ani ja, nigdy juz naprawde nie wrocimy do domu. I... - Lecz jej glos, ktory robil sie coraz cichszy i bardziej napiety, zalamal sie w szlochu. - To takie idiotyczne! Prosze cie, Lauro, nie zwracaj na mnie zadnej uwagi, od powrotu do domu czesto mi sie to zdarza... zaraz mi przejdzie...
Laura glaskala ja po rece nie wiedzac, co poczac. Piera bardzo szybko sie opanowala i z usmiechem wstala na przywitanie Emanuela.
Poznawszy raczej z twarzy Laury niz Piery, ze cos jest nie w porzadku, Emanuel od razu poszedl na gore, zadal jednak jedno pytanie:
-Jest cos od Itale?
-Tak, prosze, list jest sprzed kilku tygodni, byl jeszcze w Rakavie.
-Przeczytam go za minute.
Kiedy uslyszal, ze jego zona rozmawia z dziewczetami, uznal, ze Piera przyszla juz do siebie. Co jej sie moglo stac? Na pewno to oczekiwanie na slub; moda na dlugie narzeczenstwo jest obrzydliwa. Zszedl na dol.
-Gdzie kolacja, kobiety?
-Jeszcze dziesiec minut, [link widoczny dla zalogowanych]
Emanuelu.
-Trzy kobiety, kucharka, a kolacja jeszcze nie gotowa. No! Jestescie prawie tak niezaradne, jak my w zespole sedziowskim. No dobrze, zobaczmy, co sie wydarzylo nowego w Rakavie przed szescioma tygodniami.
Kiedy przeczytal list Itale, Laura pokazala mu drugi list:
-Dla ktorego z was on jest, wujku?
Post został pochwalony 0 razy
|
|